Rano w całym obozie bardzo wczesna pobudka. Szybkie pakowanie, bo dzisiaj ta zmilitaryzowana granica Maroko – Mauretania. Na szczęście w nocy naprawiono drukarki covidowe, więc dostajemy drukowane potwierdzenia od naszych polskich dziewczyn Magdy i Sylwii, że nie przewozimy przez granice, bo jest to niedozwolone, żadnego covida. Organizator pogania wszystkich, żeby jak najszybciej ruszać w stronę granicy. A to kilkaset kilometrów. I mieć przy sobie pare litrów paliwa, bo teraz już zupełnie tracimy kontakt z jakakolwiek cywilizacją i nie ma żadnej pewności, że w tym rejonie akurat dzisiaj jest paliwo. Zwłaszcza, że Rajd Budapeszt – Bamako to ponad 250 pojazdów i ich najazd na małą pustynną stację benzynową jest wydarzeniem wielkim i zbiorniki wysuszającym. Więc groźnym dla tych jadących na końcu.