Wczesna pobudka. Marek wyciÄ…ga spod bagażu wszelkie narzÄ™dzia  (zna siÄ™ samochodowej transplantologii), a ja rozkÅ‚adam na chodniku przed hotelem caÅ‚y zwój obowiÄ…zkowych i sponsorskich naklejek. Auto na start oklejone być musi. To żmudna i dokÅ‚adana dÅ‚ubanina, ale znam siÄ™ na tym. RywalizacjÄ™ wygrywa Marek – jest szybszy. Bez skoÅ„czonych naklejek trzeba ruszać w stronÄ™ bazy rajdu i startu, bo nasza klasa aut dziwnych i niemÅ‚odych startuje jako pierwsza. Bo te cudaki najszybsze nie sÄ…. Niestety w tylnym kole schodzi powietrze, znowu?! Niezbyt gwaÅ‚townie, wiec pompujemy je na twardo i jedziemy do parku przedstartowego. Tam reszta oklejania i rozmowy z innymi uczestnikami. Nie zmieniamy koÅ‚a, bo zapas jest pod bagażem, wystarczy dopompowanie, bo po starcie sÄ… warsztaty wulkanizacyjne.Â